Forum Almanach MG - średniowiecze Strona Główna Almanach MG - średniowiecze
Skarbnica wiedzy mistrzów gry
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bohaterowie Graczy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Almanach MG - średniowiecze Strona Główna -> Sesje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lilanduris




Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze 100-licy

PostWysłany: Pon 19:20, 26 Cze 2006    Temat postu: Bohaterowie Graczy

Bg, czyli bohaterowie jakich stworzyliście wy grając jako zwykły gracz, albo wasi gracze.
Opisujcie tu wszystko, opisy zewnętrzne, wewnętrzne i co tylko chcecie!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilanduris




Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze 100-licy

PostWysłany: Pon 19:22, 26 Cze 2006    Temat postu:

Może zacznę od historii postaci, ktorą kiedyś grałam w systemie d&d (trochę przez nas podrasowanym;):

HISTORIA LILANDURIS HOLIMION
ZŁOTY SMOK, LII DIAMENTOWEJ ROSY

Data urodzenia: 16 Kythorn Czasu Kwiatów roku 1246
Miejsce urodzenia: Stolica Elfów, Ivel o’Phian
Matka: Antuina Liadon, Srebrny Liść; czarodziejka wieszczka, Elfka Wysokiego Rodu
Ojciec: Heian Holimion, Diamentowa Rosa; tropiciel, Leśny Elf

Heian Holimion ożenił się z Antuina Liadon. Przez 13 spokojnych lat żyli w domu czarodziejki, a zarazem stolicy Elfów. 16 dnia Czasu Kwiatów roku 1246 urodziła się im córka. Nazwali ją Lilanduris na cześć wielkiej władczyni Lilanduris Gwiezdny Kwiat, która zjednoczyła wszystkie Elfy. Dzięki niej mogli być razem. Lia, tak mówili na swoje dziecko, urodziła się o północy. Dzięki temu wiedzieli, że będzie miała nieprzeciętne zdolności magiczne. Przez pierwsze 3 lata żyło się im wspaniale, Lilanduris rosła bardzo szybko. Potem zaczęły się po raz pierwszy przejawiać jej nadprzyrodzone zdolności. Pewnego dnia przypadkiem puściła po domu kolę ognia, a innym razem dzięki telekinezie przemeblowała kuchnię. Tak upływały kolejne lata. Po dziesiątych urodzinach córki Antuina zaczęła dziwnie się zachowywać. Nocą przestała medytować, dniami sprawiała wrażenie nieprzytomnej. Po pewnym czasie przestała reagować na płacz dziecka. Gdy straciła już jakikolwiek kontakt ze światem, Lilanduris miała 12 lat. Któregoś dnia zniknęła. Heian był zrozpaczony, chciał wyruszyć na poszukiwania żony, ale nie mógł zostawić dziecka bez opieki rodzicielskiej. Wynajął poszukiwacza przygód, ale on także zaginął. Gdy już stracił wszelką nadzieję, opuścił razem z córką Ivel o’Phian. Jedynym, co trzymało go, Leśnego Elfa, w mieści była jego żona. Teraz, gdy ją utracił, postanowił wrócić tam gdzie jego miejsce, do lasu. Wybudował domek przy małym jeziorze, w miejscu gdzie poznał Antuina. Na jej cześć na środku polany posadził dąb o srebrnych liściach. Przez następne 98 lat wychowywał tam Lilanduris. Uczył ją jak przeżyć w lesie, zdradził jej wiele tajemnic przetrwania w podróży, pokazał, co ma robić, aby żyć jak najlepiej. Przekazał jej wszystko, co mógł. Wieloma umiejętnościami dorównywała Heianowi. Stała się świetnym kucharzem. Gdy ukończyła 110 lat i stała się dorosła postanowiła wyruszyć w świat na poszukiwania matki. Pamiętała ją jak przez mgłę, ale co nocy widywała jej twarz w snach, często przeobrażających się w koszmary. W te noce Antuina wiła się z bólu gdzieś w lochach. Na pożegnanie ojciec podarował jej pięknego izabelowatego konia, zaklętego tak, aby starzał się razem z właścicielem, podstawowe wyposażenie, miecz i łuk. Po miesiącu podróży dotarła do Ivel o’Phian. W domu jej matki mieszkał kapłan Obad Hai’a, Quarion Siannodel, Księżycowy Strumień. To on nawrócił ją na ścieżkę wiary w boga Lasów i pomógł poprzez modlitwę opanować jej nieokiełznaną moc. Tak dołączyła do najzagorzalszych wyznawców Obad Hai’a. Pewnego dnia, podczas ćwiczeń, pod listwą podłogi znalazła pierścień wieszczów. Zapytała swojego mistrza, ale on powiedział, że nigdy go nie widział. Poszła do gildii czarodziejów, aby zapytać, do kogo należał ów sygnet. Dowiedziała się, że jego właścicielką była jedna z najpotężniejszych wieszczów w historii magii, Antuina Liadon, Srebrny Liść. Uznała to za znak, porzuciła naukę u Quarion i wyruszyła na dalsze poszukiwania. Kierowały nią sny, w których jej matka odwiedzała różne miejsca. W ten sposób dotarła do opuszczonej i zapomnianej wieży. Tam znalazła loch z koszmarów. Na podłodze leżała nieprzytomna i umierająca Antuina. Gdy Lilanduris podeszła, ta się obudziła. Otworzyła oczy i spojrzała na córkę. „Wybacz mi dziecko. Czekałam tu na ciebie pogrążona w półśmierci przez 79 lat, tylko po to by cię przeprosić. Chciałam zajrzeć za daleko w przyszłość. Przeszłość mnie pochłonęła, wiedziona cudzymi wspomnieniami wyruszyłam w drogę. Władca Tego, Co Już Było, gdy się zorientował w mojej mocy, porwał mnie, abym nie zdobyła większej władzy nad przeszłością, niż on posiada. Torturował mnie, żebym wyrzekła się mojego daru, ale to nie zależało ode mnie. Gdy czas pochłoną wieżę wszyscy ją opuścili, a mnie zostawili na pewną śmierć. Czekałam tu, bo wiedziałam, że mnie odnajdziesz. Proszę wybacz mi, że was opuściłam.” Antuina zamknęła oczy, aby już nigdy ich nie otworzyć. Żyjąc w półśmierci odebrała sobie możliwość wskrzeszenia. Lilanduris zalała się łzami. Napełniła ją wtedy niewyobrażalna moc. Rzuciła zaklęcie Teleportacyjnego kręgu i wróciła razem z matką do domu. Gdy pojawiła się na polanie, Heian rzucił się w płaczu do ciała ukochanej. Wyprawili jej wspaniały pogrzeb, pochowali ją pod Srebrnym Dębem. Po kilku miesiącach, gdy Heian wrócił do codziennego życia, zauważył, jak dobrze na jego córkę wpłynęło życie w podróży. Odziedziczyła po jego rasie niespokojnego ducha i miłość do lasów. Powiedział, ze dla jej dobra, powinna gdzieś wyjechać. Rozstanie było smutne, ale na początku Nocal’a opuściła dom i ruszyła przed siebie. Pewnej nocy, w pobliżu gór, zaatakowały ją gobliny, okradły i zostawiły półżywą. Pozostał jej jedynie koń, który schował się w lesie, oraz pierścień Antuina, który nosiła przy sercu. W takim stanie dosiadła wierzchowca i ruszyła przed siebie. Po kilku godzinach zauważyła w powietrzu żółtą plamę, która zbliżała się do niej. Złoty Smok porwał ją i jej konia. Zrozumiała, że to już koniec jej życia. Zemdlała z wycieńczenia w szponach potwora. Ocknęła się dopiero po dwóch dniach. Znajdowała się w komnacie ozdobionej smoczą ornamentyką. Potem dowiedziała się, że była w Domu Smoków. Przyłączyła się do bractwa chroniącego tej szlachetnej rasy. Po trzech latach ukończyła szkolenie z wyróżnieniem. Na uroczystości mianowania na pełnoprawnego członka, wybrała na swego patrona Złotego Smoka w podziękowaniu za ratunek. Następnego dnia otrzymała wyposażenie w złotej kolorystyce oraz ze smoczą ornamentyką. Kilka dni później wyruszyła w świat w poszukiwaniu dalszych przygód.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dravin




Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:54, 13 Maj 2007    Temat postu:

Gram już od dawna w Dedeka, choć dopiero od niedawna jako gracz, więc mam w swoim dorobku tylko jedną postać. Jej historię pisałem z perspektywy tworzonego przeze mnie bohatera.

DRAVIN - słoneczny elf Czarodziej

Nazywam się Dravin. Przyszedłem na świat w 1236 NR. Pochodzę z rodziny słonecznych elfów, która padła ofiarą konfliktów na tle rasowym. Ludzie nie są zbyt tolerancyjną rasą, a nieuzasadniona wiara w ich wyższość nad innymi sprawia, że ich pycha nie ma granic. Nie uważam jednak, że powinienem z tego powodu nienawidzić całej rasy ludzkiej. Nie szukam także zemsty, albowiem uważam, że nie ma sensu pozbawiać życia kolejnych istot. Jako osoba, która straciła oboje rodziców, dobrze rozumiem jak wiele cierpienia niesie ze sobą morderstwo. Życie nie jest czymś o odebraniu czego możemy decydować nie ponosząc konsekwencji. Stary Melkor przekazał mi wiele prawd na temat życia. Nauczył mnie nie tylko sztuki magicznej, ale także pokazał jak żyć w zgodzie ze światem. Jeszcze zanim przyszedłem na świat był dobrym przyjacielem mojej rodziny, a po ich śmierci przygarnął nie i wychował jak własnego syna. Przez wiele lat szkolił mnie w sztukach magicznych, a ja okazałem się zdolnym i pracowitym uczniem. Mimo, że cieszył się powodzeniem wśród wielu pięknych kobiet, wychowywał mnie samotnie. Nigdy nie widziałem nawet, żeby flirtował z którąś z nich. Jego postawa pokazała mi, że można żyć bez miłości i być szczęśliwym. To pozwoliło mi zupełnie odwrócić uwagę od dziewczyn i zająć się odkrywaniem tajników magii wtajemniczeń, która z wiekiem coraz bardziej mnie fascynowała. Postanowiłem sobie, że zostanę potężnym czarodziejem. Postanowiłem także, że nigdy nie poddam się uczuciu, aby nic nie przeszkadzało w dążeniu do głębszego poznania magii. Mieszkaliśmy w miasteczku Basin, w którym poznałem mojego najlepszego przyjaciela Slaizera. Wtedy zaczął się hardcore. Obaj uwielbialiśmy wkurzać ludzi, co zresztą świetnie nam wychodziło. Nie ma chyba na świecie takiej osoby, której nie potrafilibyśmy naszymi kawałami przyprawić o ból głowy. Spędzaliśmy razem dużo czasu i obaj planowaliśmy, że kiedyś zastaniemy poszukiwaczami przygód. Z mojej strony była to raczej chwilowa fascynacja awanturniczym stylem życia, która z wiekiem powoli przechodziła. Jednak wyglądało na to, że Slaizer coraz poważniej myśli o wyruszeniu w drogę. Udawałem więc, że podzielam jego marzenia, choć wiedziałem, że w końcu nasze drogi się rozejdą. Twardo trzymałem się mojego postanowienia, ale i na mnie przyszedł w końcu czas. Zakochałem się. Śmiejcie się kurwa! Tego dnia los pokrzyżował moje plany spokojnej egzystencji w przytulnej wieży czarodzieja. Miała na imię Nalia. W momencie, gdy ją ujrzałem po raz pierwszy, straciłem całkiem głowę. Teraz ona była najważniejsza. Nie mogłem przestać o niej myśleć. Uświadomiłem sobie jednak, że przez nią zaniedbuję moją prawdziwą pasję, którą przecież była magia. Tymczasem Slaizer oświadczył mi, że zebrał drużynę i niedługo będzie trzeba wyruszyć. Ujrzałem w tym możliwość oczyszczenia mego umysłu z zatrucia idiotycznym uczuciem. To była moja jedyna szansa. Postanowiłem wyruszyć wraz z moim kumplem. Nigdy nawet nie zagadałem do Nalii, więc wątpię aby wiedziała o moich uczuciach. Może to i lepiej. Taka dziewczyna jak ona i tak zasługuje na kogoś lepszego. Nigdy też nikomu nie zwierzyłem się ze swego problemu. Teraz, gdy już jestem gotów do drogi, rozumiem, że tutaj kończy się pierwszy rozdział mojej historii. Czas napisać następne...

Sesji na razie mieliśmy niewiele, więc trochę tego mało Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Almanach MG - średniowiecze Strona Główna -> Sesje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin